Lipsticks are a Girl's Best Friend :)

Dziś chciałabym napisać o kosmetyku, który znamy i bardzo kochamy :-)  
Ba, ośmielam się nawet stwierdzić, że jest to najbardziej niezbędny kosmetyk w damskiej torebce. Ten kosmetyk to jeden z najbardziej charakterystycznych atrybutów kobiecości! 
Wiadomo - chodzi o szminki :-) 


 Ja w swoim długim (;-)) życiu miałam już pewnie setki szminek. Oczywiście nie wszystkie z nich udało mi się zużyć ;-) 
Zaczełam używać szminek w wieku około 17 lat. Na początku były to nie zawsze do końca trafione odcienie (no cóż, moda późnych lat 90-tych...). Ale ja sie nie poddałam, tylko szukałam, szukałam... Kierowałam się głównie kolorem, kupowałam drogie, tanie, matowe, perłowe, jasne, ciemne... 
Dziś, mając trzydziestkę na karku, moge z satysfakcją powiedzieć, że znalazłam szminki dla mnie idealne. A oto i one: 
1. Piewsza z nich to szminka z firmy Smashbox z serii Be Legendary Lipstick, w kolorze Posy Pink
 
Do jej zakupu zachęcił mnie jej kolor, bez żadnych drobinek, przecudny róż, czasem wpadający w koral, czasem wręcz w fuksję, w zależności od światła oraz od ilości nałożonych warstw. Na poniższej fotce mam nałożoną jedną cienką warstwę, efekt jest bardzo naturalny :-) 
Jednak nie tylko kolor tak przekonał mnie do tej szminki. Be Legendary Lipstick daje piękne satynowe wykończenie, ma cudowną kremową konsystencję, jest bardzo trwała, a także wyraźnie nawilża usta! Ta szminka jeszcze nigdy nie przesuszyła mi ust, co wcześniej było zawsze moim problemem przy użyciu tak napigmentowanych i tak trwałych szminek. 
Be Legendary Lipstick zawiera między innymi witaminy E i C, masło shea oraz inne składniki nawilżające. 
Jestem tak zachwycona tą szminką, że kupiłam sobie jeszcze jedną, o odcieniu Honey, takim brązowo-beżowym, również przecudnym :-) 
Moją pierwszą Be Legendary Lipstick kupiłam rok temu, mam jeszcze jej odrobinę, myślę że wystarczy mi jeszcze na dobry miesiąc albo dwa. Zapłaciłam za nią 18 Euro, a kolejne zapasowe opakowanie kupiłam w strefie bezcłowej za 16 Euro. 
2. Druga szminka, którą pokochalam, to szminka z Inglota
Pamiętam że jakieś 7 lat temu kupiłam sobie 2 szminki z tej firmy, ale nie byłam do końca zadowolona...
Jakieś 1,5 roku temu szukałam szminki w lekko koralowym odcieniu. I wlaśnie w salonie Inglota znalazłam odcień, który odrazu przypadł mi do gustu - kolor  
nr 146, wpadający w koral, bez drobinek. Nie robiłam sobie dużych nadziei, że będę z niej zadowolona, ale pomyślałam, że za 20 zł warto znowu spróbować. I rzeczywiście było warto!
Usta po jej nałożeniu wyglądają naprawdę promiennie! Szminka ta, podobnie jak ze Smashbox, nie wysusza ust, lecz je nawilża. Jest bardzo trwała, ma kremową konsystencję, właściwie jakościowo nie odbiega od Smashbox. Jestem z niej bardzo zadowolona, i jeszcze ta cena - 20 zł za takie cudeńko :-) 
A tu jeszcze wszystkie moje kolorki dla porównania:  
1. Smashbox Be Legendary Lipstick w kolorze Posy Pink
2.  Smashbox Be Legendary Lipstick w kolorzeHoney
3. Inglot w kolorze 146
 


Dla zainteresowanych warto wspomnieć, że zarówno Smashbox jak i Inglot nie posiadają w swoim składzie parabenów. 
Obydwie zamknięte są w eleganckich czarnych opakowaniach. 


A wy jakich szminek używacie najchętniej? 
Macie swoje ulubione marki, odcienie? 

Buziaki z coraz zimniejszej Austrii!

P.S. Drogie dziewczyny, zachecam do pomocy temu malemu Skarbowi: 

Cukrowy scrub do ciała Pat&Rub - utalentowany ździerak wielofunkcyjny :)

Dziś chciałabym zrecenzować znany i lubiany kosmetyk, jakim jest scrub do ciała marki Pat&Rub. 
Mój scrub pochodzi z serii hipoalergicznej - to moja ulubiona nuta zapachowa.


W skład tego pachnącego ździeraczka wchodzą między innymi: 
- kryształki cukru trzcinowego
- oliwa i masło z oliwek
- masło shea
- olej babassu
- olej jojoba
- masło z awokado
- masło kakaowe
- wosk pszczeli
- witamina E
 Zdaniem producenta: 
Korzystając z serii Hipoalergicznej, nawet wrażliwa skóra może korzystać z intensywnej i aromatycznej pielęgnacji.
Hipoalergiczny Scrub do Ciała delikatnie złuszcza, ekspresowo nawilża i poprawia wygląd skóry.
Nazywamy ten Scrub  – Twoja Nowa Skóra.
Dzięki cukrowemu pilingowi skóra staje się miękka, gładka i ujędrniona. Pięknie wygląda i pachnie. Kryształki cukru złuszczają skórę delikatnie, a przy okazji mają działanie nawilżające. Dlatego są odpowiednie nawet dla skóry wrażliwej i skłonnej do podrażnień.

Po użyciu scrubu w kąpieli skóra nie potrzebuje dodatkowo balsamu ani masła do ciała.

A jakie jest moje zdanie? 
Wcześniej używałam peelingów do ciała sporadycznie. Poprostu wcześniej nie udało mi się znaleźć takiego zdzieraka, z którego byłabym tak zadowolona, żeby został ze mną na dłużej. Zachęcona pozywywnymi postanowiłam sięgnąć po ten scrub. I to był strzał w dziesiątkę :-) 
Jest to najbardziej wielofunkcyjny kosmetyk, jaki miałam już w swoim posiadaniu. Bo ten scrub to rzeczywiscie nie tylko dobry ździerak - spełnia również funkcję balsamu bądź oliwki do ciała. A przy zastosowaniu do kąpieli w wannie zastępuje doskonale płyn bądź olejek do kąpieli. Można go używać właśnie przy okazji kąpieli, jak i pod prysznicem. Należy wcierać scrub w wilgotną skórę, aż do rozpuszczenia się kryształków cukru.  Po zastosowaniu scrub pozostawia taką przyjemnie tłustą, nie klejącą warstewkę na skórze.

Zapach tego ździeraczka bardzo mnie urzekł - to taki świeżo-kwiatowo-miodowy aromat. Zapach jednak to rzecz gustu. W Pat&Rub mamy do wyboru również inne linie zapachowe. Więc każda z nas znajdzie tu coś dla siebie :)
 
Scrub jest zamknięty w dużym plastikowym słoiczku. Naprawdę nie jest łatwo zużyć te 450 ml w ciągu 6 miesięcy, gdyż ten kosmetyk jest niesamowicie wydajny. Ja używam go 4 razy w miesiącu, wg. producenta można go stosowac nawet 2-3 razy w tygodniu. 
Scrub ten kosztuje na stronie producenta 79 zł. To całkiem niemało... Z drugiej strony, jeśli wziąść pod uwagę jego wielofunkcyjność, jego działanie oraz niesamowitą wydajność, wtedy ta cena nie wydaje się aż tak wygórowana. Nie zapominajmy również, że kupując w sklepie internetowym Pat&Rub możemy łatwo  obniżyć cenę poprzez liczne rabaty i zniżki, o których wspomniałam tutaj: http://justynkasbg.blogspot.de/2013/05/sklep-internetowy-pat-jak-taniej-kupowac.html

Podsumowując: znalazłam delikatny i skuteczny ździerak, z którym się już nie rozstanę, który nie tylko wspaniale peelinguje skórę, ale także ją nawilża, natłuszcza, pielęgnuje oraz łagodzi podrażnienia. Takie kosmetyki, jak ten, stosuje się z prawdziwą przyjemnością :-) 

A Wy czym się peelingujecie? Znacie scruby P&R? A może macie jakieś alternatywy dla tego scrubu? 

Pozdrawiam Was i czekam na wiosnę... ;-)

Ostatnie zakupy w DM

DM to drogeria, gdzie zawsze znajdę coś interesującego, nawet jeśli niczego specjalnie nie szukam :-) 


Dziś chciałabym wam pokazać zdobycze z mojej ostatniej wyprawy do DM. Nie ma tego wiele, ale może znajdzie sie coś, co was zainteresuje :-) 

1. Balea woda mineralna w sprayu 
Marzy mi się woda Uriage, ale póki co nie mam możliwości jej zakupu (nie widziałam jej w Austrii), dlatego pocieszam się Baleą :-)  Jest tania, skuteczna, myślę że zostanie ze mną na dłużej. 

2. Balea olejek do ciała
Uwielbiam wszelkiej maści olejki, oliwki. Ważne jest dla mnie, aby szybko się wchłaniały i dawały długotrwały efekt nawilżenia. Postanowiłam wypróbować ten produkt i nie zawiodłam się! Olejek spełnia wszystkie wymagania, a dodatkowo pachnie podobnie jak seria kakaowa z Ziaji. Do tego kosztuje grosze :-) Świetny kosmetyk! 

3. Prinzessin Sternenzauber żel pod prysznic dla dziewczynek

Chyba każda drogeria ma w swojej ofercie taki produkt, przeznaczony dla dzieci. Mnie urzekł w nim niezwykły owocowy zapach, dlatego nie mogłam się mu oprzeć :-) 
Po jego użyciu cała łazienka pachnie jal w bajce ;-) 
Szkoda że nie było takich produktów w latach 80-tych ;-) 

4. Bronzer Sun Club Essence + pędzel do pudru Catrice
Tak się zakochałam w tym bronzerze, że kupiłam sobie drugi egzemplarz, do torebki :-) Oczywiście musiałam sobie dokupić jakiś pędzelek, którym mogłabym nakładać bronzer, będąc poza domem. Wybrałam ten z Catrice, niedrogi, mięciutki, solidny. I przede wszystkim w praktycznym etui. 

5. Balea kąpiel do stóp o zapachu mięty i trawy cytrynowej
Nie miałam jeszcze okazji go użyć, ale jestem pewna, że umili mi pedikure :-) 


6. Balea kapsułki do skóry wokół oczu
Nigdy nie używałam tego typu kapsułek, ale te mnie zainteresowały, postanowiłam ich używać jako kuracji. 
Te kapsułki mają za zadanie nawilżyć i wygładzić skórę pod oczami, zmniejszyć podkrążenia, nadać spojrzeniu świeżości. Ja użyłam narazie dwie kapsułki. Zobaczymy, jak się spiszą ;-) 


7. Lakiery do paznokci Colour & Go firmy Essence
Nigdy nie miałam lakierów z tej firmy, zazwyczaj kupuję Ingloty, Essiaki, OPI, Anny. Ale te tanie lakierki zauroczyły mnie swoimi kolorami, więc postanowiłam dać im szansę. 
Wybrałam odcienie: 
109 soczysty koral
110 ciepły róż, z bardzo małymi drobinkami
134 jakby granat zmieszany z grafitem, dodatkowo z maleńkimi drobinkami - właśnie testuję ten odcień. Mam nadzieję, że wytrzyma chociaż 3 dni... 

Znacie któryś z tych kosmetyków? 
Jakie sa wasze ulubione drogerie?? 
Pozdrawiam was z burzowej krainy :-)

Bronzer Sun Club Essence - miłość od pierwszego nałożenia!

Dziś wybrałam się wraz z moją połówką na spacer, jako że pogoda w Austrii była po raz pierwszy od dłuższego naprawdę słoneczna, prawdziwie letnia :-) 
Tak się akurat złożyło, że przechodziliśmy koło DM. A ja oczywiście nie potrafię przejść obojętnie koło DM ;-) 
Zatrzymalam sie przy stoisku Essence. 
I wtedy zobaczylam go po raz pierwszy - puder brązująco-rozświetlający z serii Sun Club. 



Dostępne są dwa odcienie - dla blondynek oraz dla brunetek. Ja kupiłam wersję ciemniejszą, jako ze jestem brunetką. I juz po pierwszym uzyciu jestem tym bronzerem zachwycona! 

Mimo rozświetlających drobinek puder nie wygląda tandetnie - drobinki są bardzo drobne i dyskretne. Bronzer przepięknie rozświetla, nadaje skórze świeżości i odcień zdrowej opalenizny :-) Poza tym jest bardzo trwały! 
Na etykiecie wyczytalam, ze ten produkt jest made in Poland :)  

Jestem tym produktem zachwycona. Jeszcze nigdy nie miałam tak taniego (kosztował zaledwie 3 euro) i tak dobrego bronzera!! :) 
Moge go Wam polecic z calego serca! 
Popołudniu wybrałam się znowu do DMu, kupiłam sobie drugi egzemplarz - do torebki :-) 
Ciekawa jestem, czy znacie ten produkt? 
Jakie sa wasze ulubione bronzery?? 
Pozdrawiam was cieplutko i życzę miłej niedzieli!

Sklep internetowy Pat&Rub - jak taniej kupowac?

Drogie dziewczyny, podobnie jak wiele z was jestem wielką fanką kosmetyków firmy Pat&Rub. Napewno będę sporo o nich pisała na moim blogu. 
Uwielbiam je za fajny skład, praktyczne opakowania, i co najważniejsze skuteczność! Jedyną ich wadą jest cena... :-( która niestety zniechęca wiele potencjalnych klientek... 
Dziś chciałabym wam opowiedzieć o tym, jak można nabyć te kosmetyki nieco taniej ;-) 
1. Przede wszystkim jeśli nie potrzebujecie jakiegoś produktu na już, od zaraz, to kupujcie w sklepie internetowym Pat & Rub: www.patandrub.pl 
Tam ceny są niższe niż np. w Sephorze. Warto jest jednak zamówić kilka produktów naraz, aby osiągnąć kwotę za zakupy 200 zł - wtedy przesyłka na terenie Polski jest bezpłatna. 
2. Jeżeli w ciągu 6 miesięcy dokonasz zamówien w sklepie internetowym za łączną kwotę 1.000 zł, to otrzymasz automatycznie rabat w wysokości 10%. Owszem, 1.000 zł w ciągu 6 miesięcy brzmi strasznie dużo. Ale warto jest dokonywać zamówień zbiorczych, z mamą, przyjaciółką. I wtedy ten tysiak sam się uskłada ;-) 
3. W każdym miesiącu w internetowym sklepie dostępne są obniżki cen (najczęściej -15%) na wybrane produkty, linie pielęgnacyjne. Warto polować :-) w chwili obecnej można taniej nabyć produkty do pielęgnacji dłoni, stóp, oraz kosmetyki antycellulitowe. 
4. Najczęściej przy okazji jakiegoś święta pojawiają sie dodatkowe promocje w sklepie internetowym, np. w chwili obecnej z okazji Dnia Matki wszystko można nabyć 15% taniej, do 26. maja! 
5. Warto zainstalować sobie aplikacje Justtag na smartfona - umożliwia ona dostep do różnych kuponów rabatowych do wielu sklepów, nie tylko Pat&Rub. 








6. Dodatkowo w sklepie internetowym dostaniesz rabat w zależności od wysokości zamówienia: powyżej 200 zł 3%, powyżej 300 zł 5%, powyżej 500 zł 7%. 
7. W sklepie internetowym dostępne są gotowe zestawy kosmetyków. W zestawach kosmetyki wychodzą taniej. Np. ja chętnie kupuję zawsze zestaw "hipoalergiczne mycie i nawilżanie", w skład którego wchodzi żel do mycia ciała, krem do rąk oraz balsam do ciała. Kupując te kosmetyki pojedynczo, wyszło by 143 zł. Tymczasem zestaw kosztuje 114,40 zł. 
8. Można zamówić newslettera, a także polubić Pat&Rub na Facebooku. Wtedy jest się informowanym o wielu promocjach, konkursach itp. 
9. A najważniejsze jest to, że w Pat&Rub rabaty się sumują!!! 
Podam wam przykład - przy zamówieniu o wartości 660 zł zapłaciłam po uwzględnieniu wszystkich rabatów 469 zł. To prawie 200 zł taniej :-) 
Naprawdę warto polować na okazje, wtedy te ceny nie są aż tak bardzo zaporowe! 
Pozdrowionka!

Benefitowe zakupy czyli moje korzystne szaleństwo :-)

Chciałabym wam dziś zaprezentować moje benefitowe szaleństwo ostatniego tygodnia. 
 
Wszystko zaczęło się dosyć niewinnie. Wybrałam sie do Douglasa po drugą już z kolei mascarę They're Real Benefitu (w Austrii niestety nie ma Sephory, Benefit jest dostępny w wybranych Douglasach). 
 
Wczesniej wyprobowalam mnostwo tuszow w poszukiwaniu tego idealnego, ktory bedzie w stanie choc troiche podkrecic moje prosciutkie rzesy. Uzywalam tuszy ze wszystkich mozliwych polek, od Diora, poprzez Lancoma, Maxa factora, Loreala itp... Az wreszcie trafilam na ten. I juz nie chce zadnego innego :) 
Nie dosyc, ze radzi sobie z moimi opornymi rzesami, to jeszcze jest bardzo trwaly, swietnie trzyma sie od 6 rano do 22 wieczoram :) Dlatego jest to dla mnie bardzo udana inwestycja, nawet jesli ten tusz kosztuje 24 Euro. Mnie wystarczyl na 4,5 miesiaca, a maluje sie nim codziennie!
Wlasciwie zadne inne zakupy nie były zaplanowane.... Ale...
Na stoisku Benefit dostrzegłam soczyście kolorowe błyszczyki. Mnie szczególnie urzekł zwłaszcza jeden, w kolorze Poutrageus!, pięknym nasyconym koralu (zdjecia niestety nie oddaja prawdziwego urioku twgo blyszczyka). No i przepadłam ;-) 
Poprostu nie mogłam go nie kupić, z takim kolorem (koralem) się jeszcze nie spotkałam. 
Błyszczyk ma bardzo fajną, nieklejącą się konsystencję. Pachnie/smakuję lekko owocowo, ale nie nachalnie. Nadaje delikatny kolor i dyskretny pomysł, jednocześnie nawilżając i zmiękczając usta. Już wiem, że znalazłam swój KWC wśród błyszczyków. 
Pani sprzedawczyni zaraz dostrzegła moja fascynacje stoiskiem Benefitu, i nie omieszkała nie zaprezentować mi całej serii benefitowych nowości. 
Zainteresował mnie szczególnie jeszcze jeden produkt, a mianowicie korektor Fake Up. Jednak nie kupiłam go odrazu. Postanowiłam troche pobuszować w waszych blogach i poszukać recenzji na temat owego korektora. Po utwierdzeniu się w słuszności mojej decyzji o kupnie wybrałam się kolejnego dnia do Douglasa i stałam sie posiadaczką odcieniu Medium :-) 
 
Moje wrażenia? Bardzo pozytywne! Korektor nie ma jakiegoś bardzo mocnego krycia, bardzo naturalnie rozświetla skórę pod oczami i wyrównuje jej odcień. Przy tym skóra pozostaje doskonale nawilżona, nie ma mowy o wysuszeniu! Jest to dla mnie przyjemna odmiana po moich próbach z korektorem YSL, który niestety wysuszał delikatną skórę.
Dzieki dziewczyny za rekomendacje! :) 

Oprocz korektora kupilam sobie jeszcze paletke do brwi, ktora tez nie dawala mi spokoju od dluzszego czasu. Paletka jest dostepna w 3 odcieniach, ja zdecydowalam sie na odcien medium. 
Sklada sie z wosku oraz z cienia. Dodatkowo wyposazona jest w dwa mini pedzelki oraz w pecsetke






Ja do tej pory uzywalam jedynie kredki do brwi, ale  taka paletka jest nieporownywalnie lepsza :) Daje piekny efekt wyrazistych rzes, ktore nie wygladaja sztucznie. 
Poprostu piekna oprawa dla oczu :) 
Powiem wam, ze jestem zachwycona tymi kosmetykami. Wszystkie sa bardzo trwale, maja swietna konsystencje, fantastycznie spelniaja swoje zadania :) 
Owszem, nie naleza do najtanszych, ale mysle ze w tym wypadku inwestycja jest oplaclana i moje nowe kosmetyki posluza mi jeszcze dlugi czas! 

Ciekawa jestem, czy znacie ktorys z zaprezentowanych przeze mnie produktow? Albo moze ich odpowiedniki z innych firm?
Jakie jest wasze zdanie na ich temat?

Milego wieczoru i dobrej nocki!

Pierwsze koty za płoty, czyli pierwszy post :) Pielegnacja wlosow weglug Pat & Rub

Po wielu tygodniach czytania waszych fantastycznych blogow odwazylam sie i postanowilam rowniez zaczac moja blogowa przygode. Nosilam sie z tym zamiarem juz jakis czas, ale teraz nadszedl wreszcie TEN moment :)
Z waszych blogow dowiedzialam sie wielu interesujacych rzeczy, dzieki wam odkrylam sporo swietnych produktow.
Mam nadzieje, ze moje skromne notatki bede dla kogos rowniez przydatne i pozyteczne! 
Nieprzypadkowo bohaterem mojego pierwszego posta jest firma Pat & Rub, a dokladnie mowiac produkty do wlosow.
Pat & Rub to zdecydowanie moje odkrycie roku 2012. Tzn. slyszalam juz wczesniej cos o tej firmie, ale nie mialam pojecia o tak poteznej gamie produktow, nie wiedzialam takze, iz sa to kosmetyki naturalne.
W lipcu 2012, odwiedzajac krakowska Sephore, dostrzeglam przypadkowo kosmetyki Pat & Rub, zaczelam ogladac, wachac... I przepadlam :)
Zakupilam odrazu szampon do wlosow brazowych oraz blyszczyk rozany. Jeszcze tego samego wieczoru zlozylam pierwsze zamowienie w sklepie internetowym. Od tego czasu nagromadzilam naprawde sporo kosmetykow, o ktorych moglabym pisac bez konca.
Ale nie o tym mialo byc :) Dzis chcialam sie skupic wylacznie na wlosach.
Mam wlosy o dlugosci do ramion. Z natury cienkie, sliskie, ale mam ich dosyc sporo. Produkty do wlosow powinny yc dla mnie lekkie, nieobciazajace, i najlepiej naturalne, bez silikonow, slsow itp.
Kosmetyki P&R spelniaja swoje zadanie rewelacyjnie!




Krok pierwszy zaczynam od maseczki do wlosow tlustych. 




To moje zaczarowane blotko, ktore bardzo fajnie odswieza i oczyszcza skore glowy. Maseczke naklada sie na zwilzone wlosy, a raczej na skore glowy, ale jeszcze przed ich umyciem. Nastepnie robie kompres, pod ktorym trzymam maseczke ok. 20 minut. Nastepnie nalezy zmyc maseczke szamponem.
Maseczke mozna uzywac 1-2 razy w tygodniu, ja ograniczam sie do jednego razu.
Wg. producenta maska ta reguluje prace gruczolow lojowych i w ten sposob zapobiega przetluszczaniu sie wlosow, lagodzi podraznienia skory glowy, dziala oczyszczajaco.
Czy sie z tym zgadzam? Mysle ze ta masecznka nie zapobiegnie zupelnie przetluszczaniu sie, ale napewno je nieznacznie zlagodzi.
Ja jestem z niej niesamowicie zadowolona. Przede wszystkim dlatego, iz po niecalych 2 miesiacach uzywania zauwazylam, ze wypada mi duzo mniej wlosow!
W chwili obecnej koncze moje drugie opakowanie tego zielonego blotka. Na 100% zamowie nastepne, gdyz nigdy nie mialam tak rewelacyjnego produktu do pielegnacji wlosow.
Maseczka nie jest tania - kosztuje w sklepie internetowym 75 zl. Ale warto polowac na promocje, kody rabatowe, ktorych w tym sklepie nie brakuje :)



Kolejnym krokiem jest mycie wlosow. Ja myje swoje 3 razy w tygodniu.
Wybralam serie do wlosow brazowych. Wczesniej przetestowalam serie do wlosow cienkich i delikatnych - jest rowniez rewelacyjna. Ale seria brazowa nadaje pieknego blasku ciemnym wlosowm.
Wazne jest, aby umyc wlosy 2 razy, gdyz za pierwszym razem prawie nie wytwarza sie piana. Nie jest to dla mnie zaden problem - szampon nie posiada slsow, dlatego napewno nie uzyskamy takiej piany, jak przy uzyciu konwencjonalnych szamponow. Ale przy drugim myciu jest juz OK!
Szampon oczyszcza dokladnie i jednoczesnie delikatnie, nie wysuszajac skory glowy. Nadaje pieknego blasku wlosom ciemnym. Jedyna niedogodnoscia moga byc problemy z rozczesaniem wlosow, gdyz szampon nie zawiera silikonow, w zwiazku z tym wlosy latwo sie placza. Ale przy zastosowaniu odzywki badz przy uzyciu dobrej szczotki (np. TT) problem znika :)
Szampon kosztuje ok 45 zl, mnie wystarcza bez problemu na ok. 4-5 miesiecy.





Po umyciu wlosow warto zastosowac odzywke do splukiwania z tej samej serii. 
Ja uzywam swoja raz w tygodniu. Odzywka zmiekcza wlosy, nadaje im blasku, chroni przed wysuszeniem, ulatwia rozczesanie, poglebia kolor. Nalezy ja splukac po ok. 3 minutach.
Koszty tej odzywki to ok. 45 zl. Nie jestem w stanie wykonczyc jednego opakowania w ciagu okresu trwalosci 6 miesiecy, gdyz ten produkt jest niesamowicie wydajny :)

Po myciu i odzywieniu przychodzi pora na stylizacje. 



Wczesniej zaopatrywalam sie w produkty do stylizacji u mojej fryzjerki, od kilku miesiecy ograniczylam sie jedynie do stosowania mgielki do ukladania P&R.
Wg. producenta mgielka ulatwia ukladanie, dodaje wlosom blasku, podnosi u nasady, pielegnuje i odzywia.
Musze przyznac, ze mgielka jest dosyc lekkim i delikatnym produktem do stylizacji, ale dla mnie osobiscie jej efekt jest zadowalajacy. Oczywiscie przy fantazyjnych fryzurach na wielkie wyjscia moze okazac sie zbyt slaba, ale na codzien jest to naprawde swietny produkt.
Cenie ja przede wszystkim za jej lekkosc. Posiadaczki cienkich wlosow, ze sklonnoscia do przetluczszania znaja ten problem. Ta mgielka jest wrecz dla nas stworzona :)
Jest latwa w uzyciu, nalezy ja spryskac na zwilzone wlosy, nastepnie wymodelowac wlosy suszarka.
Fryzurka wyglada swiezo, naturalnie, fajnie sie uklada i wyglada swiezo przynajmniej jeden caly dzien!
Mgielka jest bardzo wydajna - kosztuje ok. 45 zl, mnie wystarcza na prawie pol roku.

Na koniec 2 przybory, bez ktorych nie wyobrazam sobie rozczesywania i stylizacji :)







Jestem ciekawa, czy znacie ktorej z zaprezentowanych przeze mnie produktow?

Pozdrawiam was cieplo z deszczowej Austrii :)