Po prawie dwutygodniowym pobycie na Majorce powróciłam wypoczęta, opalona i odprężona do normalnego życia.
Nareszcie mogę trochę odrobić zaległości i odwiedzać Wasze blogi :)
A z urlopu przywiozłam sobie kilka ciekawych kosmetyków, między innymi prawdziwą gwiazdę wśród masek, a mianowicie złuszczającą maseczkę GlamGlow Youthmud.
Szczerze mówiąc bardzo długo dumałam nad tą maską w hiszpańskiej Sephorze. Wszak nie miałam żadnego doświadczenia z tą marką, a i cena nie jest zachęcająca... Jednak ciekawość oraz bardzo pozytywne opinie na temat tego produktu przekonały mnie do zakupu. Na szczęście!
Maska okazała się być wspaniała i już po pierwszym użyciu wywołała u mnie efekt WOW!
Według producenta maseczka ta stanowi Hollywoodzki sekret piękna i młodości.
W mgnieniu oka wygładza skórę oraz nadaje jej młodzieńczego blasku.
A to wszystko dzięki 3 ekskluzywnym składnikom:
- TEAOXI - opatentowana formuła o działaniu przeciwzmarszczkowym, przeciwstarzeniowym, antyoksydacyjnym
- skała wulkaniczna - działa złuszczająco, wygładzająco i zmiękczająco na naskórek
- francuska glinka - działa ściągająco, oczyszczająco, zmniejsza widoczność porów skóry
Produkt ma konsystencję oraz wygląd glinkowy, a przy tym bardzo ładnie pachnie!
Maskę należy nałożyć na oczyszczoną twarz i trzymać przez 10 minut. Po aplikacji pojawia się charakterystyczne mrowienie i szczypanie - jest to zupełnie normalna reakcja, która po chwili mija. Maseczka dosyć szybko zastyga na twarzy - mnie to jednak absolutnie nie przeszkadza ;)
Po upływie 10 minut zwilżamy twarz wodą i okrężnymi ruchami masujemy twarz, a potem dokładnie usuwamy resztki produktu za pomocą dużej ilości wody. Producent zaleca stosowanie maski dwa razy w tygodniu, ja jednak ograniczam się do jednego razu.
Moje pierwsze spostrzeżenie po zastosowaniu GlamGlow to niesamowita gładkość. Jeszcze nigdy moja skóra nie była tak gładka i dobrze oczyszczona!
Pomimo działania złuszczającego i ściągającego moja skóra absolutnie nie zareagowała przesuszeniami. Nie pojawiły się żadne podrażnienia ani niespodzianki.
Nie wiem, jak z wydajnością, narazie nie narzekam, mam nadzieję, że maseczka wystarczy na wiele zastosowań!
Kochani, jest to najlepsza maseczka, jaką miałam okazję stosować i bardzo się cieszę, że ją odkryłam.
A po tylu ochach i achach kupiłam sobie jeszcze nawilżającą maseczkę GlamGlow Thirstymud, która jest nowością na rynku. Użyłam jej dopiero jeden raz, ale już czuję, że także bardzo się polubimy :)