A oto i efekt mojego zbieractwa:
- Micel Bioderma Sensibio: Absolutny kultowy kosmetyk, który pokochałam od pierwszego uzycia! Jestem mu wierna od 2 lat.
- Pianka do mycia twarzy Caudalie: bardzo fajnie działa, z pewnością kiedyś do niej wrócę.
- Pianka do mycia twarzy Pharmaceris A: moja ulubiona :) zdecydowanie kupię ponownie!
- Pianka do mycia twarzy Phenome: także z niej jestem zadowolona, w zapasie mam jeszcze dwie sztuki ;) Mogła by mniej kosztować, ale poza tym nie mam zastrzeżeń!
- Tonik Pat&Rub: mój ulubieniec!
- Micel Avene: kupiłam go będąc na urlopie w Polsce w kwietniu, bo w aptece nie mieli małej Biodermy. Micel jest całkiem dobry, ale wolę Biodermę, bo mam wrażenie, że jest łagodniejsza dla skóry.
- Krem pod oczy marki Ahava z serii Time to smooth: przyjemny kremik, ale w sumie bez rewelacji, więc raczej nie kupię ponownie, szczególnie, że cena nie należy do niskich.
- Sorbet nawilżający marki Caudalie z serii Vinosource: pisałam o nim w moim ostatnim poście. Świetny nawilżający krem, który sprawdza się przy mojej mieszanej cerze. Używam już kolejnego opakowania.
- Serum nawilżające Caudalie z serii Vinosource: świetne nawilżające serum, które w lecie z powodzeniem zastąpi nawet krem.
- Krem przeciwzmarszczkowy marki Phenome: niestety u mnie się nie sprawdził, bo trochę mnie uczulał... Zmarnował się biedaczek...
- Serum Caudalie z serii Polyphenol: lekkie nawilżające serum, kolejne opakowanie mam juz w zapasach, choć osobiście wolę chyba to z serii Vinosource.
- Serum przeciwstarzeniowe Ahava: to takie serum, które pozostawia warstewkę na skórze. Ogólnie nie było złe, ale znam fajniejsze i tansze. Powrotu raczej nie będzie.
- Krem na dzień Caudalie z serii Polyphenol: Fajny, aczkolwiek na mojej twarzy pozostawiał warstewkę, której nie lubię. Poza tym trochę rolował się na nim podkład.
- Szampon Glad Hair Day marki Soap&Glory dostałam w prezencie od Monisi z bloga monikowy świat Fajnie się go używało, bo ładnie pachnie, dobrze oczyszcza i ma świetną gęstą konsystencję. Może kiedyś zdecyduję się na zakup
- Mgiełka do układania włosów Pat&Rub to od dłuższego czasu jedyny produkt, jakiego używam do układania. Lekki sprej, który nie obciąża włosów, a sprawia, że włosy rzeczywiście lepiej sie układają! Nie wiem już sama, które to opakowanie. Mam nadzieję tylko, że Pat&Rub wreszcie udoskonali atomizer, który fatalnie działa ;)
- Szampon do cienkich włosów Kerastase: używałam sporadycznie, bo staram się unikać szamponów z SLSami, a ten jest dosyć mocny. Nie kupię ponownie.
- Szampon do cienkich włosów marki Phenome: jeden z moich ukochanych szamponów, kolejne opakowanie czekan już na mnie w Polsce.
- Aktywator do mieszania z maską bądź odżywką L'oreal z serii Fibralogy: nie zauważyłam zwiększenia grubości włosów, ale też nie wierzę w takie cuda ;) Nie wiem, czy jeszcze kupię.
- Sprej do cienkich włosów Phyto trochę przyspieszał przetłuszczanie włosów, dlatego nie kupię go.
- Otulający żel pod prysznic Pat&Rub: żele pod prysznic tej marki to moi zdecydowani ulubieńcy. Uwielbiam właśnie ten otulający i jeszcze relaksujący, ze względu na zapach. Jednak wszystkie żele P&R mają świetne właściwości i są absolutnie warte zakupu :)
- Mydło w płynie marki własnej drogerii Bipa: zwykłe, aczkolwiek przyjemne, łagodne. Może jeszcze kupię.
- Żel pod prysznic Organique z serii Bloom Essence: przyjemny żel, pięknie pachnący. Nie wykluczone, że jeszcze go kupię.
- Pianki pod prysznic Organique - mleczna i grecka: wbrew pozorom całkiem wydajne produkty, dobrze oczyszczają, lecz bez właściwości pielęgnujących. Może kiedyś kupię wersję mleczną.
- Lactacyd: jestem wierna temu płynowi do higieny intymnej już od wielu lat, i to się raczej nie zmieni :)
- Galaretka pod prysznic Organique z serii Energizing: pięknie pachnący żel, który nie wysusza skóry i jest niezwykle wydajny. Kiedyś kupię go ponownie.
- Cukrowy peeling Organique z Marakują i Limonką: pięknie pachniał, dobrze działał. Nie wiem jednak, czy kupię ponownie, bo wolę peelingi Rituals.
- Krem do ciała Annemarie Börlin z limitowanej serii zimowej: kupiłam wtedy chyba 3 opakowania i taj je męczę. Bo choć działanie jest całkiem przyzwoite, to jednak zapach trochę mnie męczy...
- Masło do ciała z orzechem macadamia oraz zasłem Shea: działanie przyzwoite, bez rewelacji, delikatny zapach. Może kiedys ponownie się skuszę.
- Masło do ciała Soap&Glory: Kolejny kosmetyk tej marki, który dostałam od Monisi w paczce świątecznej. Zakochałam się w zapachu tego masła!!! A do tego masło ma fantastyczne właściwości pielęgnacyjne. Dlatego z pewnością je kupię :)
- Olejek samoopalający Dior: jeśli nie przeszkadza Wam samoopalaczowy smrodek, to pokochacie tego gagatka. Pieknie brązowi skóre, delikatnie ją pielęgnując. Ja ze względu na smrodek już się nie skuszę...
- Krem na cellulitis z Elancyl: musiałam go wyeliminować, niestety także za zapach. Niby przyjemny, ale na tyle mocny, że całe łóżko lącznie z materacem przesiąknęło tym zapachem...
- Serum antycellulitowe Collistar: genialnz kosmetyk, do którego z pewnością wrócę! Można go stosować samodzielnie - właściwości pielęgnujące sprawiają, że nie trzeba stosować dodatkowego kosmetyku, jak to czasem jednak bywa przy serum.
- Kultowy olejek Nuxe z drobinkami: nie może go u mnie zabraknąć. Uwielbiam go za całokształt :)
- Krem do stóp Collistar: bardzo fajny krem, aczkolwiek nie wart tego, aby wydawać na niego ponad 20 Euro! Bo podobne działanie ma krem Balea, który kosztuje 10 razy mniej ;) Raczej nie kupię, a już na pewno nie w tej cenie.
- masło do stóp AA Nature Spa: genialny produkt do pielęgnacji stóp, pochodzący niestety z limitowanej serii... Czekam na ponowną edycję...
- Tusz Dior Iconic Overcurl: jak niektórzy z Was wiedzą jest to mój ulubiony tusz! Jak dla mnie nie ma sobie równych :)
- Pomadka pielęgnacyjna Dior Lip Glow: fantastyczny produkt odżywiający usta i nadający im śliczny naturalny kolor. Jedyną wadą jest cena ;) Kilka miesięcy temu kupiłam jej tańszy odpowiednik marki Lierac. Także fajna, ale przeszkadza mi jej mocny zapach. Dior jest zdecydowanie lepszy, dlatego z pewnością powtórzę zakup.
- Masa cukrowa do depilacji Cosmoderma Sweet Skin: ciężki zawodnik! Stosowany zgodnie z zaleceniem producenta absolutnie nie zdaje egzaminu! Zaczęłam więc go uzywać tak jak wosku - z bawełnianymi paskami do źdzerania. Wówczas masa działała. Nie jest to łatwy kosmetyk, ale być może ponowię zakup.
- Balsam do ust Nuxe: świetny balsam, super konsystecja i zapach, ale nie przebije mojego ulubionego Tisane. Mimo to kupię ponownie :)
- Mydełko do czyszczenia pędzli Da Vinci: dobrze oczyszczało pędzlę, ale wolę inne produkty do tego celu, szczególnie żel Bobbi Brown. Nie kupię ponownie.
- Kremik do skórek Dior: Świetny kosmetyk, było by idealnie, gdyby tak się nie kleił ;) Oczywiście używałam go tylko na noc. Obecnie mam olejek do skórek z tej serii, który także świetnie pielęgnuje skórki, a ma duzo fajniejszą konsystencję.
- Dezodorant Eisenberg: mój ideał, jedynie wysoka cena mi przeszkadza... Mimo to kupię ponownie, bo na szczęście dezodorant jest wydajny!
- Pasta wybielająca Sensodyne: lubię ją, pewnie jeszcze do niej wrócę.
- Pasta Blanx: wkurzało mnie jej opakowanie. Wolałabym klasyczną tubkę zamiast pompki, która notorycznie się zacinała ;)
Znacie któregoś z moich denkowców?