Jakiś czas temu postanowiłam sobie regularnie, to znaczy co miesiąc, umieszczać denkowe posty. I w myśl tego postanowienia chciałabym Was dziś zaprosić do obejrzenia pustych opakowan porduktów, które udało mi się zużyć w styczniu.
- Nagietkowa pomadka ochronna Alverde - tania i świetna, oczywiście mam już kolejną sztukę :)
- Krem do rąk i paznokci Oceanwell - wielkie rozczarowanie i dowód na to, że dobry skład i wysoka cena to nie zawsze gwarancja skuteczności. Bardzo marnie nawilżał skórę rąk. Może lepiej spisałby się w lecie. Ale ja się już o tym nie przekonam.
- Dwufazowy płyn do demakijażu oczu BiGood - marka własna austriackiej sieci drogerii Bipa - fantastyczny, bardzo skuteczny kosmetyk, nie podrażnia, ma naturalny skład bez alkoholu, a w dodatku kosztuje 3 Euro. Używam już drugiego opakowania :)
- Żel do mycia twarzy Estelle & Thild - wielki plus za świetny naturalny skład, brak zapachu, skuteczność i delikatność. Minus to trochę kiepsko przemyślane opakowanie - zakrętka, która przy wodnistej konsystencji żelu nie jest dobrym rozwiązaniem. Może jeszcze kiedyś kupię.
- Tonik Estelle & Thild - fantastycznie nawilża, tonizuje i ma bardzo fajny bezalkoholowy skład. Teraz mam inny tonik, w którym pokładam spore nadzieje ;)
- Kojący bezzapachowy balsam do ciała Fresh & Naturals - wcale nie jest taki bezzapachowy, ale na szczęście pachnie dosyć delikatnie i przyjemnie. Uwielbiam jego puszystą piankową konsystencję. Skuteczność oceniam dobrze, aczkolwiek nie zapewniał mi takiego odżywienia i nawilżenia, jak na przykład masła Organique. Balsamu F&N musiałam używać codziennie, aby utrzymać skórę w dobrym stanie. Zwłaszcza zimą mam bardzo przesuszoną skórę nóg, a ogrzewanie i twarda woda nie ułatwiają pielęgnacji. Balsam nie należy do kosmetyków wydajnych, a kosztuje aż 60 złotych... Z drugiej strony produkt posiada naprawdę świetny skład, który kusi. Obecnie używam kolejnego opakowania.
- Bezzapachowy balsam do ciała John Masters Organics z serii Bare - podobnie jak poprzednik nie jest taki zupełnie bezzapachowy. Ale i tu zapach jest delikatny i przyjemny. Pielęgnuje skórę na poziomie bardzo dobrym - moim zdaniem trochę lepiej, niż Fresh & Naturals. Kosztuje całkiem sporo, bo około 24 Euro, ale jest też dosyć wydajny. Kolejne opakowanie jest już w użyciu.
- Krem pod oczy Melvita - wybrałam go całkiem przypadkowo, kiedy zupełnie nie miałam pomysłu na to, jaki krem kupić. Okazało się, że jest to bardzo fajny kremik! Dosyć treściwa tekstura, bardzo dobre działanie odżywcze i nawilżające, świetna baza pod makijaż i naturalny skład. Kremiknależy zużyć w ciągu trzech miesięcy. Ja używałam go ponad $ miesiące, ale nie doznałam z tego powodu żadnych szkód ;) Koszt tego kremu to około 25 Euro. Możliwe, że kiedyś ponownie się na niego skuszę.
- Sorbet nawilżający Caudalie z serii Vinosource - to już kolejna tubka, którą udało mi się zdenkować. Krem fantastycznie łagodzi podrażnienia, nawilża i odżywia. Bardzo dobrze nadaje się do cery mieszanej. Mimo to w najblizszym czasie nie planuję ponownego zakupu.
- Pasta do zębów Cattier z zawartością fluoru - całkiem OK, ale bez rewelacji. Znam inne fajniejsze i tańsze pasty.
- Pasta do zębów Mintperfekt Ziaja bez zawartości fluoru - bardzo fajna! Teraz mam kolejną pastę tej marki, ale tym razem z fluorem. Jestem zaskoczona, że pasty Ziaja są tak przyjemne :)
- Szampon aktywator wzrostu włosów od Babci Agafii - nie oczekiwałam po nim cudów, ale szampon okazał się być bardzo przyjemny. Nie podrażnia, ma fajny skład, jest dosyć wydajny. Ponownego zakupu nie planuję, gdyż teraz zaopatruję się u mojej fryzjerki.
- Szampon Volumi marki DeaDia - jest to naturalna marka kosmetyków produkowanych w Austrii. W listopadzie ubiegłego roku zaczęłam chodzić do fryzjerki, która stosuje tylko i wyłącznie naturalne produkty, takie jak farby, kosmetyki, akcesoria itp. Nie chcę się tu teraz rozpisywać o naturalnym fryzjerstwie. Mogę tylko powiedzieć, że to była najlepsza rzecz, jaką zrobiłam dla moich cienkich włosów. A sam szampon jest rewelacyjny! Jest to produkt, który należy rozcienczać z specjalnym dozowniku, a następnie nakładać na suche włosy. Jest to zdecydowanie nalejpszy szampon, jaki kiedykolwiek miałam. A najciekawsze jest to, że nie muszę po nim stosować żadnych kosmetyków do stylizacji! Po prawie 20 latach stosowania pianke, sprejów itp. wystarcza mi sam szampon, ewentualnie czasem z odżywką! Moje cieniutkie i jedwabiste włosy nabrały nareszcie trochę masy i struktury. Jestem przeszczęśliwa, że trafiłam na naturalną fryzjerkę i jesli chcecie, kiedyś opiszę Wam trochę obszerniej ten temat.
Większość z tych produktów udało mi się zużyć w przeciągu kilku miesięcy. Jedynie balsam Fresh & Naturals wystarczył mi na około jden miesiąc. Lecz jak już wspominałam jest to dosyć niewydajny kosmetyk.
Poza tym prawie wszystko dobrze mi się sprawdziło. Największym rozczarowaniem jest krem do rąk Oceanwell, największym hitem jest szampon DeaDia.
A teraz z wielką ulgą idę segregować śmieci :)
Nagietkowa pomadka ochronna Alverde swego czasu była moja ulubioną <3 Zużyłam dwa czy trzy sztyfty. Czas wybrać się do DM na jakieś zakupy, tęskno mi :D
OdpowiedzUsuńTo prawda, ta pomadka jest świetna! W razie czego chętnie pomogę w zakupie :-)
UsuńCałkiem tego sporo, ale nie miałam żadnego.
OdpowiedzUsuńMoże coś kiedyś znajdzie się w twoich zasobach kosmetycznych :-)
UsuńTeż sobie obiecałam regularność..i to...i wisi siata do zrobienia zdjęć ech ;)
OdpowiedzUsuńMiałam tą pomadkę z Alverde i bardzo lubiłam ..teraz używam tej od Ciebie i jest super :)
Ciekawa ta dwufaza....szukam czegoś własnie ...zużyłam Loreala - był poprawny ale chciałabym coś bardziej naturalnego a jednocześnie wiem, że stricte płyny micelarne się nie spisują w tej roli
Jakby co, to chętnie kupię ci tą dwufazę :-) jest naprawdę warta wypróbowania, ma świetny skład i nie podrażnia! Dawniej używałam miceli również do oczu, ale jednak dwufaza wymiata ;-)
UsuńA z tymi denkami to jest rzeczywiście tak, że im bardziej wypchana siata, tym trudniej jest się zebrać ;-)
Ja właśnie popieram tą ideę, abyś kiedyś napisała o naturalnym fryzjerstwie, choć przypuszczam że w Warszawie tego typu historie pojawią się za 500 lat... Ale zawsze warto wiedzieć, przecież te farby zazwyczaj mają koszmarne składy, a ja bardzo lubię czasem sobie przefarbować włosy.
OdpowiedzUsuńMuszę zainteresować się pastą do zębów Ziaji. W ogóle fajne miałaś rzeczy, szczególnie ten John Masters Organic mi się spodobał, no ale ich kosmetyki zawsze były drogie :-)
Z pewnością kiedyś napiszę post o naturalnym fryzjerstwie i o naturalnych farbach. Choć już teraz widzę sporo pozytywnych zmian, to chcę jeszcze trochę poczekać z ostateczną opinią, aby była ona jeszcze bardziej rzetelna. Na chwilę obecną mogę powiedzieć, że to najlepsza rzecz, jaką zrobiłam dla swoich włosów.
UsuńPasty Ziaja są świetne! W tej chwili mam wersję z fluorem i jestem bardzo zadowolona. Kosmetyki z JMO mogłyby być trochę tańsze... Ale prawda jest taka, że pod względem działania są świetne.
Znam tylko pastę z Ziaji ;D
OdpowiedzUsuńW takim razie znasz świetny produkt :-)
Usuńnie znam nic z Twoich zdenkowanych produktów :)
OdpowiedzUsuńkiedys miałam chęć wyprobować szampony Agafii, ale jakoś mi tak zeszło i sobie je ostateczne odpuściłam :)
Ten szampon jest fajny :-) Nie wiem, jak te butelkowe, bo one często mają inny skład, niż te w saszetce.
UsuńCiekawe kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuńChyba wypróbuje kilka z nich ;)
http://joannakocera.blogspot.com/
Niektóre z nich naprawdę warto wypróbować :-)
UsuńNagietkową pomadkę wspominam bardzo dobrze, świetnie nawilżała usta. Niedługo będę miała okazję zrobić małe zakupy w DMie, więc pewnie skuszę się na kolejną sztukę. Sorbet nawilżający Caudalie od dawna planuję wypróbować :)
OdpowiedzUsuńTa pomadka wyjątkowo dobrze im się udała :-) Teraz jest jeszcze taka limitowana jasno różowa, też fajna. Aczkolwiek nagietkowa jest lepsza :-)
UsuńMnie też miło zaskoczyły pasty Ziaja. Do tej pory regularnie używałam Himalaya, ale szukałam jakiejś alternatywy, bo trochę mi się znudziły (co nie zmienia faktu, że polecam jeśli nie miałaś). Obecnie kończę zmniejszającą nadwrażliwość (różowa tubka), a jednocześnie używam przeciwpróchniczej (granatowa). Obie są świetne! Tej jeszcze nie miałam, ale na pewno spróbuję w przyszłości.
OdpowiedzUsuńHimalaya też miałam i bardzo dobrze wspominam :-) Na pewno jeszcze kiedyś kupię!
UsuńA granatową przeciwpróchniczą kupię następnym razem :-)
Znam tylko balsam Fres&Natural w wersji malinowej i orzechowej - ta bezzapachowa jest na mojej liście. Czytałam już, że nie jest ona tak całkiem bezzapachowa, ale i tak spróbuję :)
OdpowiedzUsuńMam malinowy peeling i uwielbiam jego zapach! A ten orzechowy musi pięknie pachnieć :-)
UsuńNie znam żadnego z tych produktów ;)
OdpowiedzUsuńByć może kiedyś będzie okazja do bliższego poznania ;-)
Usuńten aktywator wzrostu pewnie jeszcze kiedyś kupię
OdpowiedzUsuńPo prostu fajny szampon :-)
UsuńPrzyznam, że nie znam żadnego z tych produktów:)Kiedyś miałam balsam F&N, ale inny;)
OdpowiedzUsuńNa pewno wszystkie balsamy tej marki są fajne :-)
Usuńwiększość tych kosmetyków to dla mnie zupełne nowości.
OdpowiedzUsuńMoże nadarzy się okazja do bliższego poznania kilku z tych produktów :-)
UsuńNo Kochana, powiem Ci że większości kosmetyków nie znam, zaciekawiły mnie produkty Estelle & Thild, nigdy o nich nie słyszałam ( a nowości uwielbiam )! Markę Fresh&Natural bardzo lubię, tyle że na odmianę od ciebie stawiam na pachnące kosmetyki, bezzapachowe jakoś mniej mnie kuszą :) Sorbet Caudalie mega kuszący, zresztą zawsze prezentujesz świetne produkty tej marki - to dzięki tobie je odkrywam ( na razie tylko wizualnie, bo pielęgnacja jest zaplanowana na kilka miesięcy do przodu ) :) Świetne zużycia, jak na taką gromadkę, niewiele rozczarowań :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki Kochana :*
Na szczęście prawie wszystko dobrze mi się sprawdziło :-)
UsuńFresh and Naturals ma bardzo fajne kosmetyki i te zapachy są takie śliczne!
O sorbecie nie zapomnij - może kiedyś nadarzy się okazja, że będziesz potrzebowała fajnego nieskomplikowanego kremu, który jest lekki i świetnie nawilża :-)
Całuski, Tatianko! :-***
Bardzo spore i ciekawe denko, wszystko jest dla mnie nowością :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Dorotko :-) :-)
UsuńCiekawa jestem tej jednej pasty :) już kilka lat jak kupuję tylko te bez zawartości fluoru :)
OdpowiedzUsuńTa Ziaja jest świetna i godna polecenia :-)
UsuńWiesz, ja mam zawsze u siebie 2 pasty, bo nie chcę całkowicie rezygnować z fluoru, a jedynie go ograniczyć :-) Pastę z fluorem używam zazwyczaj na noc, a na dzień bez :-)
Ten balsam do ciała mnie bardzo ciekawi :)
OdpowiedzUsuńBył bardzo fajny i dobrze działał :-)
UsuńSpore denko - nie znam żadnego z tych produktów :)
OdpowiedzUsuńNazbierało się troszkę ;-)
UsuńSporo nowości dla mnie widzę
OdpowiedzUsuńRzeczywiście większość tych marek jest słabo znana ;-)
UsuńZ tego wszystkiego to miałam u siebie tylko szampon babci i okazał się bardzo dobry.
OdpowiedzUsuńBiblioteka urody - spis blogów kosmetycznych
Tan szampon jest świetny, jeden z lepszych,jaki miałam :)
UsuńCiekawa jestem tej pomadki ;) nic nie znam prawie stąd :(
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz miała okazję zrobić zakupy w DMie, warto skusić się na tą pomadkę. Kosztuje grosze, a jest rewelacyjna!
UsuńNic nie znam, ale widzę sama ciekawe produkty :)
OdpowiedzUsuńI właściwie prawie wszystko dobrze się sprawdziło :)
Usuń