Z wielką radością mogę dziś opróżnić całkiem sporą denkową siatę.
Są to produkty, które które udało mi się wykończyć w ostatnich dwóch miesięcy, aczkolwiek większość z nich towarzyszyła mi oczywiście dużo dłużej :)
Oczyszczanie twarzy:
- płyn do demakijażu oczu BiGood - naturalna dwufazówka z austriackich drogerii Bipa - jak dla mnie fantastyczna i w dodatku niedroga :) kolejne opakowanie w użyciu!
- Biolaven żel myjący do twarzy - bardzo przyjemny żel, do którego chętnie wracam. W tej chwili używam rumiankowego śylveco, z którym również siępolubiłam
- John Masters Organics - fantastyczny żel do mycia twarzy, który oczyszcza bardzo delikatnie i jednocześnie skutecznia :) Kolejne opakowanie już w użyciu
- Sylveco lipowy płyn micelarny - jest świetny! Fantastyczny micel z naturalnym składem, który nie kosztuje majątku, a działa wspaniale! Oczywiście mam już kolejne butelki w zapasie :)
Pielęgnacja twarzy:
- Clochee lekki krem nawilżająco rewitalizujący - z powodzeniem używałam go jako krem na dzień. Idealnie sprawdza się do mieszanej cery, jest lekki, naturalny. Do cery suchej może być zbyt słaby
- I+M Berlin krem nawilżający - przyjemny, nawilżający i bezzapachowy kremik niemieckiej marki naturalnej, po który z przyjemnością sięgam na noc. Przeważnie dodaję do niego jeszcze kilka kropli serum Resibo i mam wspaniały bogaty kosmetyk odżywczy. Ogromny plus za fajny skład i praktyczne opakowanie airless. Używam już kolejnego :)
- Origins maseczka z rożową glinką - fajnie mie się jej używało, aczkolwiek raczej nie skuszę się na kolejną tubkę. Wolę kupować glinki w suchej postaci i sama je sobie rozrabiać ;)
Higiena ciała:
- Biolaven żel pod prysznic - pięknie pachniał, dobrze mył, nie wysuszał skóry. Wolę jednak żele na przykład Pat&Rub tudzież Naturativ, których konsystencja bardziej mi odpowiada. Być może jednak jeszcze kiedyś go zakupię
- Vianek odżywczy żel pod prysznic - podobnie jak w przypadku żelu Biolaven - wszystko w porzaądku, ale są inne żele, które bardziej mi odpowiadają. Mimo wszystko całkiem możliwe, że kiedyś skuszę się na ponowny zakup
- DeaDia szampon Volumi - fantastyczny naturalny szampon, który towarzyszy mi już od kilku miesięcy (odkąd przerzuciłam się na całkowicie naturalną pielegnację i koloryzację włosów). Nie może go u mnie zabraknąć ;)
- Sonett mydło w płynie - naturalne, delikatne, bezzapachowe mydło, z którego byłam zadowolona. Nie miało jakiś szczególnie wybitnych właściwości, jak to mydło ;) Wolę mydło figowe z Yope, więc na Sonett raczej się już nie skuszę. Tym bardziej, że nie należało do najtańszych ;)
- Dezodorant Farfalla - mój najlepszy z najlepszych :) Naturalny dezodorant, który jest skuteczny i jednocześnie delikatny. Pozycja obowiązkowa w mojej łazience :)
Pielęgnacja ciała:
- Bioderma Atoderm krem do rąk - nie jest to produkt naturalny, ale za to bardzo pomocny w zimie, kiedy skóra moich dłoni jest wyjątkowo przesuszona. Myślę, że w następnej jesieni ponownie się spotkamy
- Naturativ krem żurawinowy do rąk - używałam go w ciągu dnia, bo był lekki, miał wygodne opakowanie i szybko się wchłaniał. Działał przyzwoicie, ale bez fajerwerków. Drażnił mnie jego mocny zapach ;) Raczej nie skuszę się na powrót ;) Aczkolwiek nie jest to zły produkt!
- Fresh & Natural kojący bezzapachowy balsam. Puszysty, lekki i delikatny. Niezbyt wydajny, gdyż udało mi się zużyć 2 opakowania w ciągu trzech miesięcy. Jeśli chodzi o działanie to jest dobrze, ale nie bardzo dobrze. Zdecydowanie lepiej spisuje się mój ulubiony balsam z John Masters Organics. Dlatego na ten balsam raczej się już nie skuszę
- I + M Berlin mleczko do ciała. Przyjemny naturalny balsam o delikatnym działaniu. Jak dla mnie trochę zbyt delikatnym, dlatego raczej nie kupię go ponownie
- Vita Liberata pianka samoopalająca - jedyny produkt w tym zestawieniu, z którego jestem naprawdę niezadowolona! Głównie ze względu na jego bardzo wysoką cenę w stosunku do działania. Działania żadnego. U mnie efektu nie było prawie wcale. Szkoda, bo spodziewałam się dużo więcej!
- Fresh & Natural malinowy peeling cukrowy - fantastyczny! Z pewnością zakupię go ponownie, chętnie skuszę się na inną wersję. Teraz w zapasach mam peeling cukrowy w wersji mango z Organic Shop, który dostałąm od kochanego Eska. I czuję, że bardzo się polubimy :)
- Rituals peeling cukrowy Mandi Lulur - lubię peelingi tej marki, a ta wersja pachniała przecudnie! Była to wersja limitowana, więc ponowny zakup jest niemożliwy ;) Zresztą i tak wolę peelingi z Fresh & Natural ;)
- Yves Rocher morelowy peeling pod prysznic - bardzo delikatny, przyjemny, aczkolwiek osobiście wolę mocniejsze drapaki do ciała ;) Mimo to może jeszcze kiedyś skuszę się ponownie
Pozostałe:
- Ecodenta węglowa pasta do zębów - czarna pasta, bez zawartości fluoru. Nie wiem, czy naprawdę wybiela, ale mimo swojego koloru fajnie się jej używało, więc chętnie zakupię ją ponownie ;)
- Ziaja pasta do zębów Mintperfekt Sensitiv - bardzo lubię pasty Ziaji i kupuję coraz to nowe wersje. Do tej z pewnością wrócę
- Lily Lolo naturalny tusz do rzęs - świetna maskara o super składzie, bez zawartości alkoholu. Fajnie podkreśla rzęsy, dobrze się trzyma i nadaje się dla osób noszących soczewki. Ma tradycyjną wygodną szczoteczkę. Używam obecnie już kolejnej :)
- Nuxe Reve de miel - sztyftowa wersja kultowego balsamu. Fajna opcja do torebki! Mimo to nie wiem, czy zakupie ponownie, bo znam wiele innych równie fajnych pomadek
Mam nadzieję, że przebrneliście przez te moje kosmetyczne śmieci. Dajcie proszę znać, co znacie, co Was ciekawi, co lubicie, a co się Wam nie sprawdziło ;)
A tymczasem miłego majówkowania!