Październikowe zdobycze - część 2

Drogie Skarby!

Dziś na szybkiego kolejny odcinek z cyklu październikowe zdobycze :) 
W trzecim dniu mojego urlopu zaliczyłam wyprawę do Drogerii Hebe oraz do Super-Pharm, i tam oto zdążyłam się zaopatrzyć w kilka drobiazgów.

Na początek dwa klasyki, z którymi znam się już dłuższy czas i które darzę wielką sympatią:

- Balsam brązujący Sopot - nie bez powodu zaliczyć go można do kosmetyków kultowych. Absolutnie genialny samoopalacz z najbardziej przyjaznym zapachem wśród tego typu produktów. Pierwszą butelkę kupiłam chyba prawie 10 lat temu, od tego czasu bardzo chętnie po niego sięgam, ostatnio jednak zamiennie z samoopalaczem Pat&Rub. 




- Lano-Balsam Ziaja z serii Ziaja-Med - świetny, lekki, bezzapachowy nawilżacz do ciała za fajną cenę. Zawsze muszę go mieć w mojej łazience :) 

A teraz kilka nowości - bardzo jestem ciekawa, czy i jak się sprawdzą!

- Masełko do ust karmelkowe Nivea było obowiązkowym zakupem w Polsce - o dziwo ani w Niemczech ani w Austrii nie ma tych masełek. Już od wielu tygodni wyobrażałam sobie ten cudowny aromat, i nie przeliczyłam się :) 




- Oliwkowy krem do ciała Ziaja - kupiłam, aby zastępował mi balsam nawilżający do ciała w trakcie mojego tygodniowego pobytu w Polsce. Po pierwszym użyciu wrażenia są bardzo pozytywne!




- Szampon Biovax do włosów tłustych - skusiłam się na niego wbrew wielu niepochlebnym opiniom na jego temat. Nie mam zamiaru się rozstać z moim ulubionym szamponem Pat&Rub, jednak szampon z Biovaxu będę stosowałam może raz na tydzień, w celu dokładniejszego oczyszczenia włosów. Zobacyzmy, czy da radę :) 




- Aktywne serum do rzęs i brwi L'Biotica - kupiłam głównie z myślą o brwiach - wprawdzie nie mam z nimi problemów, ale taka kuracja im nie zaszkodzi. O dziwo producent zaleca stosowanie tego specyfiku na dzień, pod makijaż. Ja chyba nie posłucham i będę stosowała go na noc ;) 




Jutro dorzucę jeszcze trzecią i ostatnią część moich październikowych zakupów - tym razem będzie tylko i wyłącznie Pat&Rubowo. 

Jeżeli znacie któryś z tych kosmetyków, podzielcie się proszę opinią! :) 

Pozdrawiam Was baaaardzo mocno! 

Październikowe zdobycze - część 1

Moi drodzy!

Październik rozpoczął się dla mnie bardzo pracowicie, natomiast kończy się bardzo leniwie, jako że wczoraj przyleciałam na tydzień czasu do Polski :) 
W październiku wpadło mi do kosmetyczki wiele ciekawych skarbów, niektóre z nich to nowości, niektóre to stali bywalcy mojej łazienki. 


Zapraszam na małą prezentację :) 

Na początek dwie zdobycze, które ku mojej wielkiej radości udało mi się wygrać w konkursie u Justitii z bloga "Kobieta żona, mama, emigrantka": 
- żel oczyszczający z Soap and Glory (jako że nie mam go tu w Polsce przy sobie, pozwoliłam sobie skopiować fotkę ze strony http://www.soapandglory.com) 
- pomadka ochronna Maybelline Baby Lips. Obydwa produkty czekają na swoją premierę, ale już czuję, że się polubimy :)





A tu kilka dzisiejszych zakupów w Super-Pharm: 
- mój ulubiony micel z Biodermy, pojemność 500 ml, cenowo wychodzi dużo korzystniej, niż kupowanie dwóch butli po 250 ml




- ulubiony duecik do mycia twarzy, kupiony na zapas, tonik i pianka Pharmaceris z serii A




- mała rzecz, a cieszy - wreszcie mogłam sobie kupić wymarzony balsam do ust Tisane :) 



- z czystej ciekawości kupiłam maseczkę regeneracyjną Biovax, wszak tyle dobrego sie o tych maskach naczytałam, a i cena 9,99 zł wydała mi się bardzo atrakcyjna :)

- w prezencie od mojej bratowej otrzymałam olejek arganowy. Wprawdzie ja włosów nie olejuję, ale dla tego cudaka znajdę zastosowanie ;)



- jeszcze w Austrii kupiłam sobie dwie przepiękne szminki MAC - zachciało mi się koloru, dlatego zdecydowałam się na matową please me oraz mineralną elegant accent (w rzeczywistości bardziej czerwono-chłodny odcień, niż na zdjęciu). Obydwie szminki są idealne - pod względem jakości i koloru. Niech żyje MAC! :) 




- a tu jeszcze jeden drobiazg do ust - kultowa pomadka ochronna Burt's Bees, wersja miodowa - świetny produkt, wspaniale nawilża, przyjemnie pachnie. Torebkowe zastępstwo balsamu Tisane :) 

- a na koniec wprawdzie mało kosmetycznie, ale nadal przyjemnie -  zapas herbat: zielonej, czerwonej i białej. Herbatki kupiłam na stronie www.smacznaherbata.pl. Mają tam naprawdę świetny wybór! 



Ciekawa jestem, czy znacie któryś z tych produktów? Lubicie? 

Pozdrawiam Was bardzo jesienno-słonecznie :) 



Cudowny proszek - suchy szampon Lush

Drogie czytelniczki, drodzy czytelnicy!

Dziś chciałabym zaprezentować Wam pewien produkt, który już przy pierwszym użyciu wywołał u mnie WOW-efekt :) 


Dowiedziałam się o nim przypadkowo, za sprawą Karo z bloga makeup an beauty by karo :) 

Suchy szampon jest dla mnie prawdziwym niezbędnikiem, wybawcą w kryzysowych. Z natury mam włosy skłonne do przetłuszczania, oklapywania, staram się je myć co drugi dzień. Ale wiadomo, jak to czasem bywa, złe samopoczucie, zmęczenie, czasem człowiek sobie zaśpi, wtedy warto mieć pod ręką właśnie taki szamponik. 

Miałam już wiele tego typu produktów, jednak żaden, nawet chwalony wszędzie Batiste, nie zadowolił mnie tak, jak ten lushowski sucharek. 


Szampon nie zawiera żadnych konserwantów, a jego skład jest w 100% naturalny:
mąka kukurydziana
węglan magnezu - substancja mineralna, stosowana w kosmetykach naturalnych, używany jako barwnik
talk - stosowany do wytwarzania pudru
substancja zapachowa
olejek grejfrutowy
ekstrakt z limetki
cytral i geraniol - substancje zapachowe, składniki wielu olejków eterycznych
limonene i linalool - substancje zapachowe

A teraz kilka szczerych słów ode mnie na temat tego proszku: 


- szampon zamknięty jest w plastikowej butelce o pojemności 115g, bardzo łatwo jest wydobyć z niej pożądaną ilość produktu

- ma postać bardzo drobno zmielonego proszku, należy go nałożyć za pomocą rąk bądź bezpośrednio, a następnie wmasowaćw w nasadę włosów

- proszek pachnie bardzo delikatnie nutą cytrynową, zapach ten mnie nie zachwyca, ale na szczęście ulatnia się zaraz po nałożeniu

- szampon nie pozostawia u mnie białego osadu, mimo iz jestem brunetką, dlatego też po jego nałożeniu nie muszę szczotkować włosów w celu usunięcia nadmiaru proszku/osadu

- produkt niemal natychmiast wchłania tłusty film, włosy stają się błyszczące i wyglądają świeżo

- fantastycznie sprawdza się jako środek do stylizacji, włosy są odbite od nasady, wyglądają tak, jakby było ich więcej, nie są oklapnięte ani obciążone! 

- szampon jest niesamowicie wydajny 

Zapłaciłan za ten szamponik ok. 12 € w sklepie internetowym Lusha. 
Produkt jest absolutnie warte tej ceny! 

Bardzo jestem ciekawa, czy znacie może ten produkt?
Jakich suchych szamponów używacie?


Denko września

Witam Was moje Słonka! 

10 października to chyba już ostatni dzwonek i najwyższa pora na zaprezentowanie i pozbycie się pustych opakowań.

Większość kosmetyków należy do grona moich ulubieńców, którym jestem wierna, i po które chętnie siegam. 
 

1. Żel pod prysznic Pat&Rub z serii hipoalergicznej

Chętnie sięgam po żele tej marki, bo jako jedne z bardzo niewielu nie wysuszają mojej skóry. 
Seria hipoalergiczna to moja ulubiona seria.
Obecnie używam żelu z serii relaksującej, który również fantastycznie się spisuje :-) 


2. Balsam do ciała Pat&Rub z serii hipoalergicznej

Mój numer jeden wśród balsamów. Niezawodny! Kolejna butelka (chyba już czwarta) zamieszkała w mojej łazience ;-)


3. Mgiełka do układania włosów Pat&Rub

Z układaniem włosów za pomocą tego produktu różnie bywa ;-) Nie jest to miłość, lecz jedynie sympatia.
Mam już kolejne opakowanie, używam wtedy, kiedy nie zależy mi na trwałej fryzurze. 


4. Krem BBB Pat&Rub

Mój ulubiony bebik, z powodzeniem zastępuje podkład. Jest bardzo wydajny, pozostawia skórę wypielęgnowaną i nawilżoną. Warto wiedzieć, aby się nie sparzyć, że tzw. wersja ciemniejsza jest dużo bardziej uniwersalna w kolorystyce, niż jaśniejsza. 
Obecnie posiadam już drugie opakowanie. 


5. Krem na noc 30+ Pat&Rub

O ile wersja na dzień po jakimś czasie stosowania zaczęła mnie podrażniać, o tyle nocna wersja spisuje się znakomicie. Fajnie pielęgnuje, skóra jest wypoczęta, zrelaksowana, i o to chodzi. 
Obecnie używam na noc innego kremu, bo chciałam wypróbować coś nowego, ale na pewno jeszcze kiedyś sięgnę po ten kremik! 


6. Mydło w płynie hipoalergiczne Biały Jeleń

Stały mieszkaniec mojej łazienki, nie może go zabraknąć ;-) Bez SLSów i innych dziadów, za to z delikatnym przyjemnym zapaszkiem. 


7. Dezodorant kryształowy Sante

Alternatywa dla "normalnych" antyperspirantów. 
Posiadam już chyba czwarte opakowanie tego dezodorantu. I pewnie będzie ich jeszcze więcej ;-) 


8. Zmywacz do paznokci P2

Tego ananasa zostawiłam sobie na sam koniec. 
Ledwo go wymęczyłam, używając do paznokci u stóp.  
Jak już kiedyś o nim pisałam, jestem na NIE! Śmierdzi okrutnie, wysusza paznokcie. Jest bardzo mocny, dlatego u mnie zdyskwalifikowany. 


A jak Wam poszło denkowanie we wrześniu? 

Pozdrawiam Was jesiennie!